Dolina Prądnika, szlak-pętla i zobaczysz większość atrakcji

Naszą wizytę w Ojcowskim Parku Narodowym postanowiliśmy przeznaczyć na odwiedzenie Doliny Prądnika. Po głębszej analizie wybraliśmy, a właściwie ustaliliśmy trasę w formie prawie pętli bo nie lubimy chodzić tam i z powrotem.

Busa zostawiliśmy na parkingu w małej miejscowości Czajowice, skąd rozpoczynają się szlaki do parku.

Jest tu jeden parking, głównie dla aut osobowych, ale obok jest też parking płatny „u Gosi”, gdzie busa można zostawić za 20 zł. Można też tu spać, aczkolwiek udogodnień nie ma żadnych, prócz idealnie zielonej trawy i bliskości do szlaków. A to już bardzo dużo. Ale wróćmy na szlak…

Jaskinia Łokietka

Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od wizyty w Jaskini Łokietka, która od parkingu oddalona jest tylko o ok. 500 m. trudno więc było taką okazję pominąć.

Tutaj wspomnimy tylko, iż zwiedzanie odbywa się co pół godziny, z przewodnikiem, trwa około 20 minut, a bilety kosztują 30 zł – bilet normalny, 15 zł – bilet ulgowy.

Rekomendacja? Warto bezwzględnie.

Brama Krakowska i źródełko Miłości w Dolinie Prądnika

Z jaskini, orzeźwieni zimnym powietrzem ruszyliśmy szlakiem w kierunku Bramy Krakowskiej. Aby do niej dojść wybierzcie szlak czarny, a następnie skręćcie w prawo na szlak niebieski. Brama Krakowska będzie za ok. 1.1 km.

To bardzo fotogeniczne i popularne miejsce w Ojcowskim Parku Narodowym. W przejściu pomiędzy skałami fotografuje się mnóstwo turystów. Tuż za bramą odwiedziliśmy źródełko miłości, z którego wg przypowieści powinny napić się osoby, które pragną wspólnej przyszłości.

A swoją drogą woda w źródełku jest chłodna, miejsce romantyczne, bo z widokiem na góry. Co cóż, sprzyja emocjom.

wzdłuż Doliny Prądnika

Od źródełka poszliśmy w prawo, asfaltową drogą, która prowadzi dołem doliny. Po prawej rosną drzewa, po lewej płynie strumień, a za nim wznoszą się praktycznie pionowe, jasne skały. To naprawdę spacer w pięknych okolicznościach.

Ale żeby było jeszcze przyjemniej, 4 minuty od źródełka zatrzymaliśmy się w maleńkiej, przemiłej kawiarence „Niezapominajka”. I Wam polecamy. Będziecie mogli zjeść tu lody, deser, wypić kawę, czy przekąsić małe „co nieco” siedząc w przytulnym ogródku, na krzesełkach, czy leżakach, patrząc na śliczne góry.

Nam świetnie zrobił odpoczynek w „Niezapominajce”. To był taki idealny chillout. Gdy podnieśliśmy już sobie poziom cukru ruszyliśmy w dalszą drogę. Dalej asfaltem wzdłuż Prądnika.

Po drodze podziwialiśmy całą ścianę pięknych skał, droga wiła się u ich podnóża, w domostwach trwało życie.

Po przejściu kolejnego kilometra, po prawej stronie napotkaliśmy restaurację/bar „Pod Puchaczówką”. Tutaj też można coś przekąsić, ale dla nas był to punkt nawigacyjnych i dlatego o nim teraz wspominamy.

Na wysokości „Puchaczówki” znajduje się wejście na zielony szlak, którym ruszyliśmy pod górę. Naszym kierunkiem były szczyty skałek, ponieważ właśnie tą drogą postanowiliśmy wrócić.

Podejście pod górę

Początek drogi był raczej trudny. Przez około 500 metrów droga wiodła stromo pod górę, schodkami, korzeniami drapaliśmy się szczyt pasma, obiecując sobie, że widoki wszystko zrekompensują.

W sumie i tak było, aczkolwiek mam pewne „ale”. Na trasie jest kilka punktów widokowych, ale większość szlaku prowadzi przez las i nie ma widoku na dolinę. Mając świadomość, że na brzegu są tak piękne widok, aż żal, że mija się je bez możliwości oglądania. No, ale taki to szlak. Po prostu innej technicznej możliwości nie było.

Spacer górą to około 2,3 km wygodnego spaceru. Zatrzymywaliśmy się na kilku, naprawdę spektakularnych punktach widokowych, z których podziwiać można Dolinę Prądnika, Bramę Krakowską, Źródełko Miłości, Skałę Rękawicę.

Schodząc w dół napotkaliśmy wejście do Jaskini Ciemnej, ale uwaga: to tylko wejście. Kasa znajduje się na samym dole, więc aby w zajść do jaskini musielibyśmy zejść najpierw na dół, a potem do niej wrócić. Było już późnowato, bo ostatnie wejście do jaskini jest o 16 i byśmy raczej nie zdążyli, więc odpuściliśmy. Do następnego razu 😊

Po zejściu z góry ruszyliśmy w prawo drogą asfaltową. To kierunek do Ojcowa. Już po chwili po prawej stronie zobaczyliśmy skałę zwaną, z powodu swojego kształtu, Igłą Deotymy. Znajduje się ona przy takim dużym budynku.

Kaplica na Wodzie

Dalsza trasa prowadziła asfaltem do Zamku w Ojcowie, a dalej do ślicznej, ale to ślicznej Kapliczki na Wodzie.

Podobno trzeba tu zamoczyć nowi w wodzie, by zapewnić sobie szczęście. Woda w strumieniu jest bardzo orzeźwiająca, co jest szczególnie przyjemne po długiej wędrówce.

Przy kaplicy odpoczęliśmy na trawie i skierowaliśmy się w drogę powrotną do busa. Z tego miejsca można pójść oczywiście jeszcze na Zamek w Ojcowie i nieco dalej do Zamku na Pieskowej Górze i Maczugi Herkulesa, ale musieliśmy zadbać o miejscówkę na nocleg i musieliśmy gospodarować czasem.

Drogę powrotną do Czajowic poprowadziliśmy w taki sposób, by jak najkrócej iść drogą, którą przyszliśmy. Zawróciliśmy w kierunku zamku, a tam, na wysokości sklepu z pamiątkami, poszliśmy ścieżką spacerową w kierunku punktu widokowego Jonaszówka.

Droga wiodła najpierw przez ładnie zagospodarowany teren pomiędzy hotelami, potem przez coś w rodzaju parku, by następnie przejść w trakt pomiędzy kwaterami turystycznymi.

Tam co chwila napotkać można było miejsca. gdzie można zjeść obiad, czy lody. Ewidentnie jest to swego rodzaju deptak dla popołudniowych spacerów turystów.

Pstrągi

Gdy doszliśmy do punktu widokowego Jonaszówka. Znaleźliśmy tam jeszcze jedną, godną polecenia atrakcję. To przepięknie położona i zorganizowana smażalnia pstrągów. Co więcej, pstrągów hodowanych w miejscowych stawach. W smażalni można kupić ryby na wynos, jak i zjeść na miejscu, do tego, w przepięknych okolicznościach przyrody, bo na leżaczkach, wokół stawów, w relaksującej atmosferze.

Ktoś naprawdę pomyślał i zorganizował to miejsce przepięknie.

Dalsza droga do miejsca przebywania busa 😉 prowadzić czarnym szlakiem, przez około 1.5 km, niestety lekko pod górę. Szliśmy w kierunku Jaskini Łokietka, od której rozpoczynaliśmy nasz spacer i od której był już rzut beretem do busa.

Podsumowanie wizyty w Dolinie Prądnika

Takim sposobem zatoczyliśmy sporą pętlę, która zajęła nam około 3.5 godziny. Oczywiście, gdy doliczycie przystanki na jedzenie, czas się odpowiednio wydłuży.

Ale pójść warto bezsprzecznie. Czas spędzony w Dolinie Prądnika to był dobry czas spokoju, relaksu i przyjemnej aktywności.

Nie było tłumów mimo, że parkingu stało sporo aut. Ludzie rozeszli się po zakątkach i nikt nikomu nie przeszkadzał. No, może najwięcej widać ich było przy Bramie Krakowskiej, ale po południu ruch jakby zamierał. Szlaki się wyciszyły, turyści poszli na posiłek, a spacer był jeszcze przyjemniejszy.

Praktycznie: Bilety – wstęp do Ojcowskiego Parku Narodowego jest wolny. Płatny jest wstęp do poszczególnych atrakcji (jaskiń, zamków).

to są nasze wspomnienia, a może Ty też chciałabyś/chciałbyś coś dodać w tym temacie? zapraszamy :)