Kampervan – to jest to? Od zera do „kamperma(j)stera”
Kampervan, jest decyzja
Będzie kampervan! Budujemy sami. Jak do tego doszło? Jak pyta znany, nomen omen z Podlasia, wokalista?… nie wiem 🙂 to znaczy, nie do końca nie wiem. Bo marzenia i myśli typu „fajnie by było” przechodziły nam przez głowy wielokrotnie.
Oglądaliśmy zdjęcia i relacje z ciekawych podróży w niestandardowe miejsca, poza utartymi szlakami, a ich bohaterem zazwyczaj był kampervan. Zawsze jednak kończyło się tym, że odrzucaliśmy tę koncepcję, jako zbyt trudną, a na zakup nowego kampera, zwyczajnie nas stać nie było. A tak serio, to brzmiało tak, że ja się nakręcałam a R. zawsze miał jakieś racjonalne, uziemiające argumenty.
I tak sobie lataliśmy po świecie samolotem, a bliżej jeździliśmy autem, nocując hotelach lub pod namiotem. Owszem, było to, fajne w przypadku wyjazdu na tydzień, dwa. Z kolei, w przypadku wakacji samolotem i tak zaczynaliśmy pobyt od szukania auta na wynajem :), Podróżowaliśmy gdzie się dało, zwiedzaliśmy co się dało, a potem wracaliśmy do naszej hotelowej kwatery. Cały czas przywiązani czuliśmy do jednego miejsca i trochę tym ograniczeni. Poza tym: strata czasu i pieniędzy na jazdę tam i z powrotem. A świat przyciągał….
Powoli docierało do nas, że taka forma odpoczynku nie jest dla nas wystarczająca.n Szukając tego co jest za przysłowiowym „rogiem”, całkiem nie potrzebujemy kwatery all inclusive, bo i tak z niej korzystamy tylko nocą 🙂 No i wtedy, gdy latorośl potrzebowała zamieniać się w rekina basenowego i zamieszkiwała na dzień w wodzie z nadzieją, że urosną jej płetwy i błony pławne 🙂 Ale wiemy już skądinąd, że podróżowanie z dziećmi wymaga wielu wyrzeczeń i kompromisów.
Turystyczna era Covid
Aż doczekaliśmy ery Covid i nie można było wyjechać nigdzie. Jeszcze na początku lutego 2020r., wracając z Turcji do Polski, na lotnisku widzieliśmy pasażerów odlatujących w maseczkach do Singapuru. Nikomu z nas wtedy do głowy by nie przyszło, że de facto, miesiąc później sami zamkniemy się w domach, a nasz podróże sprowadzą się do śledzenia świata wirtualnego i wypraw do sklepu po chleb.
Powoli zaczęliśmy, a właściwie ja, kierować swoje pandemiczne myśli w stronę marzeń, co będzie, gdy nas w końcu wypuszczą i gdy TO się skończy? i okazało się, że nie widzę się absolutnie w standardowym wymiarze wakacyjnych – hotelowych pobytów.
Skąd wiem, że kampervan jest dla nas?
Następnie przyszły wakacje 2020. Pełni obaw, ale jednak pozwiedzaliśmy Polskę w trybie dystansu społecznego i zaczęliśmy zastanawiać się nad opcjami wyjazdowymi w przyszłych latach. Dokonaliśmy analizy za i przeciw. Zestawiliśmy potencjalne możliwości wyjazdu z ryzykiem trafienia na kwarantannę, gdy w samolocie znajdzie się osoba zakażona, atmosfery takich podróży. Przy czym zestawiliśmy to z naszymi oczekiwaniami względem jakości i sposobu spędzania czasu. Okazało się, że szukamy czegoś całkiem innego niż standardowe formy podróżowania.
Nie szukamy długich pobytów na zatłoczonych, wielkich kempingach. Unikamy pobytów w kurortach hotelowych, w sercu dużych punktów turystycznych, w szczycie sezonu. Nie twierdzimy, że to zła opcja. Po prostu opcje nie dla nas. Każdy ma swoje potrzeby i oczekiwania.
Marzę o tym, by pojechać do Grecji, Czarnogóry, Chorwacji, Bułgarii, Turcji… i zatrzymać się w miejscach nieznanych, spokojnych, niesamowitych widokowo. By obudzić się w miejscu dalekim od komercji i turystycznego blichtru. Tak po prostu.
Szukamy swobody wyboru, możliwości podjęcia decyzji o wycieczce rano i wyruszenia w drogę po kilku godzinach. Niezależności w nocowaniu, swobodnego odpoczynku, przygód i fantastycznych przeżyć.
A gdy znudzi się nam spanie w samochodzie, przecież zawsze można wynająć pokój w hotelu i wykąpać się „po ludzku” 🙂
Potrzebujemy wolności, dynamicznych wyborów, otwartych dróg i wiatru na twarzy. Szukamy wyjazdów spontanicznych, długich, na dalekie trasy i tygodnie i krótkich, jednodniowych, na leśną polanę, czy brzeg jeziora.
I wydaje się nam, że takie perspektywy zapewni nam kampervan, czyli bus z zabudową do spania, gotowania itp. Zresztą o określaniu potrzeb jeszcze napiszemy.
A więc budujemy kampervana
Pewnego dnia, wróciłam do domu z myślą, iż zbudujemy kampervana na bazie karetki. 🙂 Wyobrażałam już sobie te przeróbki wnętrza i łóżko na noszach. 🙂 A tak naprawdę to karetka była opcją stosunkowo dobrą finansowo. Taki pojazd można kupić już za jakieś 6 tys. złotych, jednak z reguły są one mocno zużyte technicznie.
Niespodziewanie, moi towarzysze życia i podróży wykazali zainteresowanie moim pomysłem. No, może bardziej właściwie należałoby powiedzieć, że nie odrzucili go od razu 😉 ale pomysł nie odrzucony, uważam za przyjęty 🙂
Jak namówić męża/partnera na kampervana? 🙂
i zaczęłam drążyć… Drążyłam dziurę w brzuchu R. wizualizowałam potencjalne możliwości. Opowiadałam o noclegach nad wodą, porankach z kawą w szumie fal, ciszą spokojnych wieczorów, codziennych odwiedzaniu nowych miejsc, poznawaniu ludzi… i udało się 🙂
Po analizach cen zakupu, stanu jakościowego karetek pogotowia (duże przebiegi, mocno zniszczone zawieszenie), zdecydowaliśmy, iż naszym celem będzie zakup busa, którego sami przerobimy na kampervana. Ale nie od razu.
Dlaczego nie kupujemy busa od razu?
Można zapytać dlaczego? Otóż dlatego, żeby zebrać odpowiednią wiedzę, doprecyzować potrzeby i oczekiwania, a oczekiwania przełożyć na sposób realizacji.
Z babskiego punktu widzenia analizuję więc obecnie rodzaje wystroju wnętrz, projektuję wygląd, wyposażenie. Do tego celu kupiliśmy program do projektowania wnętrz kampera https://www.vanspace3d.co/ i tam spełniam się komponując jego kolejne wersje. Ale zabawa!
Z kolei R. dobiera techniczne opcje dotyczące ocieplenia, metod zapewnienia ciepłej wody, ogrzewania itp. itd.
Przeprowadzamy analizę, przeglądamy vlogi, blogi, relacje, co się da. Analizujemy możliwości techniczne aut i powoli kompletujemy kolejne elementy wyposażenia. Powoli, ale systematycznie posuwamy się do przodu.
Kampervan – dlaczego nie kupić gotowego?
To dobre pytanie. Bo przecież można byłoby wyciągnąć kaskę i skorzystać z jednego z wielu ostatnimi czasy, ogłoszeń, które pojawiają się na portalach. Ludzie, którzy już zbudowali swoje kamperki, często sprzedają je po kilku latach, bo okazuje się, że nowego zrobiliby zupełnie inaczej. I robią.
Niemniej jednak, po analizie kilku ogłoszeń doszłam do wniosku, że chcę by kamper był mój w całości, taki dokładnie jak chcę. I mimo, że jego przygotowanie zajmie dużo więcej czasu, dużo więcej energii, będzie właśnie taki, jak ma być (na tą chwilę :)), Błędy, które popełnimy będą tylko naszymi błędami.
A więc… od zera do „kamperma(j)stera” 😉