dzień 7’23 – Cheile Zanoagei i Cheile Orzei, zamek Peles

Cheile Zanoagei

Na dzień 7 wyprawy po Rumunii zaplanowaliśmy wizytę w 2 kanionach: Cheile Zanoagei i Cheile Orzei oraz w miarę możliwości czasowych, odwiedziny w Pałacu Peles w Sinaia.

dzień 7’23 Cheile Zanoagei i Cheile Orzei

Z trasy Transbucegi, na której zaliczyliśmy ostatni nocleg, zjechaliśmy w pobliże Campingu Bucegi. Z tego miejsca ruszyliśmy na szlak Cheile Zanoagei. Jest to jedna z tras, które chętnie wybierają odwiedzający Rumunię.

Cheile Zanoagei

Szlak prowadzi dołem kanionu i jednocześnie brzegiem górskiego strumienia. Nie jest mocno wymagający, ale spacerkiem też nie można tego nazwać.

Czasem trzeba mocniej podejść, czy zejść po drabinie. Na trasie zamontowanych jest też kilka mostków podwieszanych przerzuconych nad potokiem. Jest tu naprawdę ładnie i przyjemnie.

Trasa prowadzi kamienistą drogą, a jej długość to ok. 3.5 km w jedną stronę. Z przyjemnością szliśmy szlakiem. Co krok podziwialiśmy skały i widoki. Na końcu trasy napotkaliśmy świetny rumuński „street food”. Drewniana chatka, jedzenie pieczone wprost nad ogniem, na palenisku, które stoi obok. Drewniane stoliki wśród drzew, siedziska wyłożone baranimi skórami, hamaki rozwieszone wśród drzew. Cudo.

Niestety okazało się, że pan obsługujący palenisko dopiero rozpalił ogień i jedzonko będzie gotowe dopiero za godzinę. Stwierdziliśmy więc, że ruszymy jeszcze nad jezioro Scropoasa, a potem wrócimy, by się posilić.

Daleko nie mieliśmy, ponieważ jezioro Scropoasa znajduje się tuż za wyjściem z wąwozu Zanoagei.

Samo jeziorko wygląda jak…. jeziorko. Niezwykłe jest to, że na jego granicy zamontowana jest wieeelka rura, którą spływa woda z gór do jeziorka. Przybiera ona tu bardzo przyjemny turkusowy kolor. Szlak spacerowy prowadzi dość wygodną ścieżką wzdłuż brzegu, ale tak naprawdę nie jeziorko jest tu celem odwiedzin, a znajdujący się tu kanion Orzei (Cheile Orzei).

Cheile Orzei

W Cheile Orzei znajdują się budowle- pozostałości dawnej tamy, które w bardzo malowniczy sposób wpasowały się w wąski, wodny kanion. Całość wygląda jak plan z filmu o dawnych świątyniach buddyjskich, czy jakichś, ale naprawdę prezentuje się malowniczo i efektownie.

Wąwóz jest zalany wodą i można go oglądać z metalowego mostku. Ale powiemy w tajemnicy, że po prawej stronie można wejść za barierkę (mimo ostrzeżeń) i tam można stanąć na malutkim skrawku skałek. Jest stąd idealny widok na kanion. To naprawdę obrazek jak z Tomb Rider.

Droga od początku jeziorka Scropoasa do Cheile Orzei to 1 km, czyli naprawdę niewiele.

Z Cheile Orzei wróciliśmy do street fooda i tam wygłodniali dopadliśmy świeżego jedzonka. Na talerzach znalazły się pyszne mici, mamałyga, jagnięcina itp. Odpoczęliśmy na owczych skórach i hamakach. Ależ to było super pyszne i przyjemne.

Potem przeszliśmy kolejne 3,5 km drogi powrotnej.

Z kanionu pojechaliśmy zrobić serwis na stacji Lukoil. Dwie miejscówki z „wodą z gór” się nie sprawdziły. Albo woda leciała wolno albo nie dało się podłączyć i woleliśmy zatankować na stacji.

Był tam taki szlauch do podlewania roślin i założyliśmy, że woda jest niezdatna do picia. I tak pijemy wodę z butelek, bo strzeżonego… wiadomo.

dzień 7’23 Peles i Pelisor

Połowa dnia była jeszcze przed nami, więc ze szlaku pojechaliśmy do odległej o ok 20 km miejscowości Sinaia, by zwiedzić pałace Peles i Pelisor. Mimo tego, że wydawało się wcześniej, że obie budowle nas nie zachwycą, na miejscu szybko zmieniliśmy zdanie.

Sama miejscowość zaskoczyła nas dość komercyjnym podejściem do organizacji ruchu turystycznego. Sporo ludzi, dużo zakazów parkowania, mało miejsc do postawienia zwłaszcza dużego auta sprawiły, że początek wizyty w Sinaia nie był najprzyjemniejszy. Potem było nieco lepiej, ale faktycznie Sinaia to miejscowość, która postanowiła finansowo skorzystać na istniejących tu zabytkach i niewątpliwie pięknej lokalizacji.

A Pałac Peles? No cóż, jak przystało na dawną rezydencję królów, robi ogromne wrażenie. Taki kunszt wykonania, takie zdobnictwo, takie śliczne wykończenie nie może się nie podobać. Budowla oraz ogród epatują przepychem i pięknem rzeźbionych elementów. Tutaj zawsze jest sporo ludzi, ale da się nacieszyć oczy.

Wnętrza prezentują ekspozycje srebra, zbroi, szkła, zegarów, witraży, a przestrzenie wypełnia przepych i bogactwo.

dzień 7’23 Nocleg

Po zwiedzaniu przyszła pora na poszukiwanie noclegu. Wybraliśmy jeden z P4N ale okazał się strasznie trudny w dojeździe.

Na bardzo krótkim dystansie wznieśliśmy się 500 m w górę i tam już zostaliśmy.

Fakt, że miejsce, które wybraliśmy na nocleg okazało się bardzo przyjemne. Razem z nami postawiły na nim 2 ekipy z Francji i jedna z Niemiec, dlatego noc nie minęła nam samotnie. Udało się nam zrobić nawet niewielkie ognisko i podziwiać widoki nocy w dolinach.

Pięknie było.

Ale…. emocje ostatnich dni, ilość km przejechanych po górach oraz zbliżający się długi weekend w Rumunii sprawiły, iż podjęliśmy decyzję, by uderzyć w kierunek nadmorski.

Więc jutro powitamy morze i słoneczko.

to są nasze wspomnienia, a może Ty też chciałabyś/chciałbyś coś dodać w tym temacie? zapraszamy :)