Noc spędziliśmy przy wąwozie Turda, oczywiście na dziko, skąd po śniadaniu i ostatnich porannych spojrzeniach na kanion, wyruszyliśmy w kierunku naszego kolejnego zaplanowanego punktu naszej wycieczki – miejscowości Biertan, do której dzieliło nas około 120 km.
Oczywiście podróżując vanem podróż nie jest taka oczywista i „wprost”. Każdego dnia trzeba zadbać o pewne aspekty technicznie, niezbędne do funkcjonowania w trasie. Więc prozaicznie, najpierw udaliśmy się na poszukiwania wody. Udało się nam ją zatankować na jednej ze stacji benzynowych. Co prawda, nie była to woda zdatna do picia, ale mimo, że posiadamy filtry do wody, dla bezpieczeństwa pijemy wodę mineralną. Dokonaliśmy więc krótkiej analizy „za” i „przeciw” i uznaliśmy, że dość błąkania się 🙂 i nalewamy. W końcu umyć się można, a pić nie trzeba 😉
Szybciutko naleliśmy wody i „polecieliśmy” w stronę Biertan.
Biertan
Biertan okazał się maleńką miejscowością o prześlicznych małych, kolorowych, domkach, uszeregowanych w tradycyjnej, saskiej, zabudowie. Naszym celem był znajdujący się w jego centrum średniowieczny kościół warowny, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Warto tu powiedzieć, że Transylwania słynie z kościołów warownych. Kościołów, które niegdyś pełniły rolę schronienia dla mieszkańców wsi przed najazdami wojsk Imperium Osmańskiego. Z konieczności pełnienia funkcji ochronnej były one obwarowane na wypadek konieczności obrony przed wrogami. Otoczone zostały murami, w których chronili się ludzie, a dla dodatkowego zabezpieczenia budowano w nich wysokie wieże, nierzadko z drewnianymi balkonami, z których można było odpierać atak wroga. To dość charakterystyczny widok dla miasteczek Transylwanii.
Podczas naszej podróży odwiedziliśmy kilka z nich, aczkolwiek nie wszystkie, ponieważ byłoby to chyba zbyt monotematycznie 🙂 No i musieliśmy zostawić coś na kolejne wizyty w Rumunii 🙂
Kościół warowny w Biertan
Kościół w Biertan stoi tuż przy głównym placu miasteczka. Na tle uroczych XIX domostw bardzo wyraziście prezentują się jego solidne mury oraz główna wieża (tzw. Baszta Rozwodników), z którą związana jest przypowieść. Podobno zamykano w niej małżeństwa, które planowały się rozstać. Mieszkały one w jednym pomieszczeniu, używały tej samej pary sztućców, talerza, łóżka i stołu. Metoda okazała się na tyle skuteczna, że podobno zdecydowana większość par wychodziła pojednana.
Warto tu też wspomnieć, iż kościół w Biertan to budowla, która nigdy nie została zdobyta przez przeciwników. Otoczona wieńcami murów, doskonale zaopatrzona, stanowiła stabilne miejsce do ochrony mieszkańców.
Obecnie kościół można zwiedzać, ale gdy ktoś nie ma ochoty wchodzić do środka, polecamy przynajmniej obejść go dookoła, by móc podziwiać potężne mury. W czasie spaceru na pewno zwrócą Waszą uwagę przepiękne, szeregowo ustawione, kolorowe domy. I nie zdziwcie się, gdy na ulicę wyjdzie starsza pani, która podpierając się kijem kroczyć będzie w stronę centrum. Taki jest Biertan, spokojny, cichy i prawdziwy.
Latem kościół otwarty jest przez 7 dni w tygodniu:
- od poniedziałki – piątki oraz niedziele w godzinach: 10-13 oraz 14-19,
- w soboty 10-13, 14-17.
Gdzie zaparkować?
Dukatka pozostawiliśmy na początku miejscowości. Raz, że nie wiedzieliśmy, czy w centrum nie będzie tłoczno (nie było), dwa, że fajnie jest zrobić sobie spacer przejść uliczkami wioski. Jak już wspomnieliśmy, miejsca do parkowania w centrum są i można pewnie znaleźć coś wolnego, aczkolwiek są płatne:
- pojazdy do 3.5 tony – 3 lei / godzina
- pojazdy ponad 3.5 ton – 15 lei / godzina
W każdym razie, jeśli zostawicie auto na początku wsi (co naprawdę polecamy), do kościoła trzeba iść cały czas prosto 🙂
a teraz kierunek Sighisoara
Sighisoara
Z Biertan, jeszcze tego samego dnia ruszyliśmy w dalszą drogę, bowiem naszym kolejnym celem była jedna z perełek Rumunii, odległa o 30 km od Biertan, średniowieczna Sighisoara (Sighișoara).
Założyliśmy na nią trochę więcej czasu, ponieważ już z pozyskanych wcześniej informacji zdawała się nam bardzo ważnym punktem naszej wyprawy po Rumunii.
Sighisoara to jedno z bardziej znanych turystycznych lokalizacji Rumunii. To stare, średniowieczne miasto, które do dziś dnia zachowało swój wyjątkowy charakter.
W dawnych czasach, istniała w tym miejscu niewielka osada, później obóz rzymski, potem kolejno miejsce przekształcało się w ważny punkt na mapie ówczesnego świata . Właściwą osadę założyli tu w XIVw. niemieccy osadnicy. Istniał tu już wtedy na wzgórzu klasztor dominikański i działało aż 25 cechów rzemieślniczych. Sighisoara stanowiła bardzo ważny punkt na mapie tej części Europy. Niestety, na przestrzeni wieków, nie oszczędziły jej ani klęski pożarów, wrogich najazdów i ani ciężkie epidemie. Ostatecznie miastu jakoś udało się przetrwać i dziś Wzgórze Zamkowe, które jest pozostałością dawnego miasta obronnego, przypomina odwiedzającym minione czasy. Co więcej, Wzgórze Zamkowe wraz z zabudowaniami zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Wzgórze Zamkowe, wokół którego rozrosło się miasteczko, otoczone było grubymi murami obronnymi. W ich skład wchodziło 14 baszt, i co ciekawe każda była utrzymywana przez jeden z 14 cechów rzemieślniczych. 9 wież przetrwało zawieruchę dziejów i do dziś można podziwiać zarówno je, jak i resztę miasta.
Nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności poznania tak wyjątkowego miejsca, więc udaliśmy się na zwiedzanie.
Jak zwiedzaliśmy Sighisoarę
Dukatka zostawiliśmy u podnóża wzgórza, ponieważ nie lubimy pchać się do centrum na siłę, a wiadomo, że tego kalibru pojazd trudno jest zaparkować. Wychodzimy też z założenia, że warto zostawić auto i przejść się lokalnymi uliczkami, by poobserwować codzienne życie. Tak też zrobiliśmy i tym razem. Poniżej Wzgórza Zamkowego znajduje się spore obecnie miasteczko z zabudową jednorodzinną. Jest tu sporo uliczek, w których można poszukać miejsca do parkowania, aczkolwiek chętnych do pozostawienia tu auta jest całkiem sporo. Przyczyna jest prozaiczna, im wyżej tym więcej parkingów jest płatnych.
Plac na Wzgórzu Zamkowym w Sighisoara
Na Wzgórze Zamkowe dotarliśmy Strada Zitul Cetatii, który odchodzi od Strada Anton Pan. To droga prowadząca wprost pod górę do Wieży Krawców (Tailor’s Tower, Turnul Croitorilor). Niegdyś była to brama do miasta, którą dostawało się po pokonaniu stromego podjazdu.
Centrum Starego Miasta Sighisoary to niezbyt duży, brukowany ryneczek, gdzie można zjeść regionalny obiad. Czuć tu nastrój średniowiecznego miasta. Zamknijcie oczy, a oczami wyobraźni poczujecie klimat przeszłości. To nie będzie trudne, uwierzcie.
Po przejściu podnóża wieży wkroczyliśmy w świat zgoła odmienny od współczesnego. Przed oczami znaleźliśmy się bowiem w przeszłości. Tak, bo wokół nas raptem pojawiły się niskie, kolorowe domy, wąskie brukowe uliczki, a przed nami dumnie prezentowała się wielka Wieża Zegarowa.
Dalsza droga w jakiś naturalny sposób poprowadziła nas w kierunku Wieży Zegarowej. To kierunek ku najbardziej efektownej atrakcji w okolicy. Spacer odbywa się klimatycznym, brukowanymi uliczkami, zazwyczaj pełnymi turystów. Podczas naszej obecności wieża była w remoncie, aczkolwiek i tak była można docenić jej piękno. Opadający na kilka stron dach pokryty jest delikatnymi, błyszczącymi łuskami dachówek. Wieża jest jak perełka, kunsztowna, wspaniale wykonana, potężna, a jednocześnie delikatna… można się na nią zapatrzeć.
Sighisoara – dom, w którym urodził się Dracula
Idąc w kierunku wieży minęliśmy po prawej stronie dom, w którym urodził się legendarny Vlad Dracula. Na budynku znajduje się stosowna informacja. Warto wiedzieć, że dom ten jest jedynym z najstarszych w mieście. W budynku ulokowało się kilka sklepików z pamiątkami, a i podobno można zajrzeć do pokoiku, gdzie mieszkał słynny władca, ale jakoś nie kręcą nas komercyjne atrakcje, więc nie skorzystaliśmy.
Langosze jak ta lala
U podnóża wieży Zegarowej, podobnie jak większość turystów, zjedliśmy pyszne langosze. Bardzo smaczne, a dodatkowo zjedzone na krawężniku u podnóży wieży zegarowej. Były przesmaczne!.
Spacer zabytkowymi uliczkami
Potem zagłębiliśmy się w historyczne zakamarki miasteczka. Jeśli możemy coś polecić w Sighisoarze, to właśnie taki spacer wśród wielowiekowych domów, brukowymi uliczkami, wzdłuż murów, od wieży do wieży. Na bazie własnych doświadczeń gwarantujemy niesamowity klimat, śliczne zdjęcia i piękne wspomnienia.
Najbardziej zauroczyły nas maleńkie uliczki z niskimi domami, wzdłuż których układały się śliczne brukowe gościńce. Uliczkami obeszliśmy całe miasteczko podziwiając domostwa i kolejne wieże obronne.
Zabytkowe kryte schody
Następnie przeszliśmy w kierunku kościoła i szkoły na wzgórzu. W sumie naszym zasadniczym celem były zabytkowe, kryte schody, o których wiele czytaliśmy. Wybudowane zostały po to, by chronić przed deszczem dzieci idące do szkoły na wzgórze. Dzięki tej konstrukcji na dzieci nie padał deszcz, śnieg, ani nie wiał przenikliwy wiatr.
Ze wzgórza można przejść na stary cmentarz lub na punkt widokowy, z którego można podziwiać miasto.
Podsumowanie wizyty w Sighisoara
Sighisoara znana jest przede wszystkim oczywiście, ze swojej bogatej historii. Ale jakby tego było mało, turystów przyciąga do miasta możliwość obejrzenia domu, w którym urodził się słynny Vlad Dracula.
Jakie wrażenie po wizycie w Sighisoara? Fajne, aczkolwiek po jakimś czasie już wiedzieliśmy, że Sybin zauroczył nas bardziej, ale o tym później.
Informacje praktyczne dot. Biertan i Sighisoara
Biertan
gdzie znajduje się Biertan? | okręg Sibiu, Transylwania, Rumunia – zobacz na mapie
Sighisoara
strona miasta Sighisoara | kliknij by przejść na stronę
gdzie znajduje się Sighisoara? | okręg Sibiu, Transylwania, Rumunia – Sighisoara na mapie
gdzie nocować w okolicy Sighisoary? | spaliśmy w okolicach Viscri na fajnej łące „z widokiem”
Co warto zobaczyć w okolicy Biertan i Sighisoary?
- Sybin: 74 km z Biertan
- Braszów: 118 km od Sighisoary
- Medias: 26 km od Biertan
- Criș Bethlen Castle: 18 km od Sighisoara
Viscri, Rupea, Harman, Braszów
Bunesti, łąka „z widokiem”, Rumunia » rzuć okiem na świat - blog podróżniczy
24 listopada 2024 at 19:38[…] Sighisoary wyjechaliśmy z zamysłem poszukiwania noclegu za miejscowością Bunesti. Kierowaliśmy się do […]