dzień 8, 9,10’23 postanowiliśmy połączyć w jedno, ponieważ tematycznie są zbliżone do siebie. A więc…
Z samego ranka, wprost z gór ruszyliśmy w kierunku morza i już po przejechaniu kilku kilometrów na wschód krajobraz się zmienił. Wysokie szczyty i lasy zastąpiły rozległe pola. Wielkie połacie plantacji kukurydzy, słoneczników, czy już zaoranych upraw rozciągały się aż po horyzont.
Wsie są tu bardziej nowoczesne, widać większą dbałość o szczegóły i większą nowoczesność. Pojawiają się zakłady przemysłowe.
dzień 8, jedziemy nad morze
Drogi w kurortach nadmorskich: 15 sierpnia w Rumunii jest święto. Mieszkańcy korzystają tego dnia z okazji i tłumnie ruszają nad morze. Tworzą się ogromne korki, ale wtedy do akcji włącza się niezła kombinacja i policja.
Na drogach międzymiastowych, w newralgicznych częściach wybrzeża są w sumie 3 prasy ruchu. Namalowane na nich pasy nie dzielą jezdni na stałe kierunki ruchu. Regulują to znaki pionowe.
I gdy wzmożony ruch odbywa się w kierunku morza znaki wskazujące kierunek ruchu na pasach są przestawiane w taki sposób, że na morze prowadzą 2 pasy, a od morza jeden.
Robi się to tak, że drogą jedzie radiowóz na sygnale, a na tylnym jego siedzeniu siezi pracownik firmy od ruch drogowego. Radiowóz zatrzymuje się przy znaku, gość wyskakuje, przekłada znak wskazujący kierunek ruchu i jedzie dalej. Ruch powoli się udrażnia. Proste i sprytne.
To ciekawa odmiana, aczkolwiek bez wątpienia mniej wzbudzająca emocje, aczkolwiek wg nawigacji za 2 godziny dojedziemy do totalnie niespodziewanego miejsca w Rumunii: do wieży Eiffel’a.
dzień 8’23 Replika wieży Eiffel’a w Slobozia
Na trasie naszego wyjazdu niektóre pozycje znikają, inne dochodzą. Taką właśnie, totalną „niespodziewajką” była wizyta u stóp wieży Eiffel’a. To atrakcja niezwykła nie tylko jak na Rumunię, ale trzeba przyznać, że trudno spodziewać się tu takiego znaleziska. Oczywiście nie chodzi o oryginał, a jedynie o replikę, których na świecie jest podobno ponad 80. Jedna z nich jest w Rumunii.
Replika wieży Eiffle’a w miejscowości Slobozia z znajduje się w pewnej odległości od drogi krajowej 2A.
Na początku wjazdu zadziwił nas wielki portal z napisem „Hermes”, pozostałości fontanny oraz rzeźby. Wygląda to trochę tak, jakbyśmy wjechali na teren paramerykańskiego rancha. Tak naprawdę wjeżdżaliśmy na teren podobno jakiegoś parku rozrywki, która raczej już nie funkcjonuje, ale widać jeszcze dawny rozmach.

Pomiędzy zabudowaniami jedzie się taką wewnętrzną drogą. Praktycznie na jej końcu, przy sporym betonowym placu znajduje się cel naszej wycieczki. Replika wieży Eiffel’a.
Wieża wznosi się tu na wysokość 54m. Wg informacji nie można na nią wejść, ale i z dołu cała wieża wygląda naprawdę fajnie.
Stojąc u stóp wieży trudno nam było wyczuć, co zainicjowało w twórcy ten proces myślowy i jak powstał rumuński odpowiednik najsłynniejszej wieży na świecie. Nie przygotowaliśmy się również w tym temacie, ale naprawdę warto zobaczyć tę ciekawostkę. Pokręciliśmy się wokół, zrobiliśmy kilka zdjęć i ruszyliśmy w dalszą drogę, w stronę morza.
Serwis zrobiliśmy na MOPie przy autostradzie. Przeważnie nie ma tutaj problemu z nabraniem wody, aczkolwiek czasem któraś ze stacji może być nieczynna.
Po powrocie do domu nieco zgłębiliśmy zagadnienie, a szczegółowe informacje na temat wieży Eiffle’a w Slobozia opisaliśmy tutaj.
dzień 8,9,10’23 Costinesti
W końcu dojechaliśmy do Costesti, a właściwie nieco za właściwą miejscowość. Costinesti to jedna z miejscowości turystycznych wybrzeża Rumunii położone nieco poniżej Konstancy, około 30 km od granicy z Bułgarią.

My jednak ominęliśmy samą miejscowość, by „osiedlić się” w miejscu mniej ludnym. Za Costinesti znajduje się dość duży, pusty teren, czy coś w stylu wyschniętej łąki na klifie. Miejscówka jest znana wśród biwakujących „na dziko” ponieważ zastaliśmy tam całkiem liczną grupę vanliferów i „przyczepkowców” ;). Część z nich okazała się naturalsami.

Miejscówka okazała się fenomenalna na kilkudniowy wypoczynek. Miejsca było mnóstwo, otaczała nas ogromna przestrzeń. Wieczorem niebo zapełniało się cała gamą gwiazd i z przyjemnością oglądaliśmy konstelacje i starlinki. Szczegółowe informacje i parametry miejscówki opisaliśmy w oddzielnym wpisie.

Plaża w tym miejscu jest również nieprawdopodobna. Po zejściu z klifu na plażę stajemy na plaży wypełnionej w całości pięknymi muszlami. Są ich miliony! Układ wybrzeża i prądy morskie przynoszą w okolice przepiękne muszle.


Kilka dni postanowiliśmy spędzić na pięknym klifie.
pobliskie plaże
Chodziliśmy poplażować, udaliśmy się też na spacer w stronę znanych kurortów Wenus, Saturn.. itp. Tam widać już komercję, jest też sporo ludzi, ale klimat jest całkiem, całkiem. Na plaży ustawione są rzędy leżaków i parasoli. Gdzieniegdzie stoją ładne bary plażowe, na tyłach zbudowano rząd domków letniskowych, które stoją praktycznie na plaży. Jest też bardzo fajna restauracja.
Jedyny szkopuł to to, że za tylną ścianą domków przebiega linia kolejowa. Po spacerze wróciliśmy do Dukatka i wieczór spędziliśmy na planszówkach po gwieździstym niebem.

miasto Costinesti
Jednego z dni, po obiedzie, postanowiliśmy pojechać do centrum Costinesti, by zobaczyć miejscowość i zrobić drobne zakupy.
W ciągu dnia w mediach pojawiły się informacje, że w Costinesti wybuchła mina morska z wojny UA-RU i chyba trzeba przyznać, że dość zaciekawiła nas ta sytuacja.
Podjechaliśmy do centrum Costinesti, ruszyliśmy spacerkiem w stronę plaży i… przeżyliśmy szok.
A było tak: śladów po wybuchu nie było. Była za to gigantyczna impreza. Na kilku olbrzymich plażach ustawione są tysiące leżaków. Wszędzie bary, dudni muzyka. A jak muzyka nie dudni z barów to dudni z boomboxów. Panuje harmider i wielkie zamieszanie. Nawet spacerując trzeba się skupić, a i tak łatwo się zgubić.
Centralna część plaży otoczona jest dość widowiskowym falochronem, ale i tak większość plażowiczów kąpie się poza nim przewalając się na falach. Jest ich tylu, że skojarzyła się nam z zupą z ludzi.


Gdy przebrnęliśmy przez najbardziej zagęszczone części plaży (a łatwo nie było), na plażach pojawiło się więcej osób starszych i rodzin. Ale i dostęp do plaży był nieco gorszy, ponieważ plażowali głównie na skałkach przy nabrzeżu.
wrak Evangelia
Spacerkiem doszliśmy do dość ciekawej atrakcji Costinesti. To wrak statku Evangelia, który znajduje się tuż przy nabrzeżu Costinesti. Statek został osadzony na obrzeżach Costinesti i trzeba przyznać, że prezentuje się bardzo efektownie. Tuż przy nim znajduje się mniejsza plaża, kameralna, ot taka rumuńska plaża wraku.

W pobliżu Costinesti spędziliśmy bardzo przyjemne 3 dni, aż w końcu nadeszła chwila, by wyruszyć w dalszą drogę.
Czas spędzaliśmy na plażowaniu, podziwianiu przepięknych hałd muszli i ślicznych zachodów słońca. Było cudownie.


dzień 7'23 - Cheile Zanoagei i Cheile Orzei, zamek Peles » rzuć okiem na świat - blog podróżniczy
25 lutego 2025 at 21:43[…] wieża Eiffel’a, Costinesti […]